Nie da się ukryć, że w pewnym momencie pandemia koronawirusa i długo trwający lockdown pomógł w generalnych domowych porządkach, remontach, renowacjach i przemeblowaniach. Coraz więcej osób krytycznie przyjrzało się chociażby zawartościom swoich szaf… I tak “porządkowy” trend nałożył się na istniejącą już od jakiegoś czasu modę dawania “drugiego życia” ubraniom.

Według badań przeprowadzonych przez serwis ThredUP – działający na amerykańskim rynku znany second-hand online – używane ubrania najczęściej kupują milenialsi i przedstawiciele generacji Z. To właśnie osoby z tego pokolenia zaczynają powoli odwracać się od rynku typowego “fast fashion”. Myślą o recyklingu, stawiają na ekologię i chętniej wybierają to co naturalne.

- Reklama -

Popularne marki takie jak Zara czy H&M dominują w świecie “fast fashion” – stawiają na szybką produkcję i tanie produkty. Łatwo się domyślić, że jakość ubrań nie jest dla tych firm sprawą pierwszorzędną, a to zostawia ślad na środowisku i obciąża naszą planetę.

Idea “slow fashion” to całkowite przeciwieństwo tanich ubrań, które po jednym sezonie często nie nadają się do użytku. Ubrania są droższe, ale mają wystarczyć na długo, a ich zakup ma być przemyślaną decyzją. Na dodatek ta droższa bluzka czy sweter podczas swojego “życia” może nawet zmienić właścicieli…

Dlaczego warto kupować w sklepach typu second-hand? O tym pisaliśmy tutaj.

Nie da się ukryć również, że moda na second-handy przyniosła również ulgę wszystkim mamom, których pociechy zdecydowanie zbyt szybko wyrastają ze swoich ubrań. Ile razy zdarzyło się, że dziecko wyrosło z ciuszków zanim rodzice zdążyli odpiąć od nich metkę z ceną? Takie ubranka w dobrym stanie zdecydowanie zasługują na nowe życie.

Samo ThredUP pierwotnie było pomyślane jako sposób na wymianę nieużywanych koszul. Portal stworzono w 2009 roku, ale obecnie to jeden z największych na świecie second-hand’ów online, gdzie sprzedawane są ubrania z ponad 35 000 marek – nawet z rabatem 90% od początkowej ceny.

ThredUP działa bardzo prosto – wykupuje nieużywane ubrania za niewielkie kwoty i umieszcza je w swoim sklepie online. Ponadto firma doprowadziła do perfekcji samą logistykę – bo każdy może odsprzedać swoje ciuchy ThredUP w zamian za pieniądze bądź karty podarunkowe do konkretnego sklepu.
Niestety, mimo sukcesu firmy – kultowe ThredUP nadal nie działa na rynku europejskim. W Europie mamy jednak godne uwagi zamienniki.

Vinted, czyli wietrzenie szaf

W grudniu 2019 roku Vinted – pierwsza litewska firma dołączyła do elitarnego grona “13 jednorożców” – spółek które są wyceniane na miliard dolarów.

Samo Vinted powstało z banalnego powodu – potrzeby pozbycia się ubrań. W 2008 roku założyła go 21-letnia Milda Mitkute z Justasem Janauskasem. Milda właśnie przeprowadziła się do Wilna, a rozmiary jej nowego mieszkania zmusiły ją do pozbycia się kilku (nastu) przedmiotów. Dziewczyna zrobiła rachunek sumienia i odkryła, że ma w szafie 100 sztuk odzieży, której nie nosi – i której jest w stanie od razu się pozbyć. Stworzyła więc z Janauskasem stronę internetową dla koleżanek – tak, aby mogły one obejrzeć jej ciuchy, a ona – szybko się ich pozbyć. Jak sama wspomina: „szybko okazało się, że nie tylko my mamy przepełnione szafy i pragnienie, żeby pozbyć się paru rzeczy”.

Chociaż ich platforma zaczęła zdobywać popularność na Litwie – tak naprawdę sukces zawdzięczają… couchsurfingowi. Dzięki dwóm Niemkom, które korzystały z noclegu w mieszkaniu Justasa Vinted wypłynęło na międzynarodowe wody. W 2012 roku do strony dołączyła aplikacja mobilna, a moda na odzież vintage sprawiła, że pojawiło się coraz więcej chętnych inwestorów, którzy uwierzyli w ideę Mildy.

Konto na Vinted może założyć każdy – zrobić zdjęcia i wystawić swoje ubrania dokładnie je opisując i dodając ich cenę. Dobrze opisany produkt może przyciągnąć uwagę innych użytkowników i szybciej powędrować do nowego domu.

Kupujący poza konkretną kwotą opłaca również niewielką opłatę manipulacyjną (od 3% do 8% wartości zakupu) oraz przesyłkę. Dzięki opłacie chroniony jest kupujący i sprzedający – to w przypadku gdybyśmy spotkali po drugiej stronie kogoś nieuczciwego. Co ciekawe, kwota za “sprzedany sweterek” trafi dopiero na konto sprzedającego gdy kupujący zatwierdzi otrzymanie przedmiotu. Na szczęście w razie problemów Vinted również tutaj proponuje rozwiązania – i może nie wszystkie są idealne, to widać że firma rozwija się i testuje sposoby na nieuczciwych użytkowników.

Krytycy Vinted dodają, że większość użytkowników platformy nadal szuka tanich ubrań, co utrudnia sprzedaż ciuchów “premium”. Oczywiście na Vinted króluje najwięcej ubrań z H&M, Zary czy Boohoo, ale można znaleźć również prawdziwe perełki. Warto szukać!

Depop – kiedy Instagram spotyka eBay

Poszukiwacze własnego stylu powinni również zajrzeć na Depop. Platforma zaczynała jako sieć społecznościowa dla czytelników PIG Magazine z siedzibą w Londynie. Jednak widząc większy potencjał, założyciel Simon Beckerman przekształcił aplikację w globalny rynek – platformę dla miłośników mody, którzy mogą dzielić się swoimi pomysłami na stylizacje oraz kupować i sprzedawać ubrania.

Do tej pory aplikacja ma około 15 milionów użytkowników na całym świecie, ale 1/3 z nich to 16-24-latkowie z Wielkiej Brytanii. Model Depop jest prosty – platforma pobiera 10% od każdej sprzedaży.

Ponadto kładąc nacisk na społecznościowy wymiar Depop – platforma zebrała naprawdę zaangażowanych użytkowników. Można nawet pokusić się o stwierdzenie, że Depop jest niczym skrzyżowanie Instagrama z eBay’em. Być może nie jest to miejsce dla osób, które chcą rzeczywiście “przewietrzyć swoją szafę”, ale miłośnicy mody, którzy szukają prawdziwych perełek znajdą tam sporo ciekawych produktów.

Vestiaire Collective – kiedy szukasz luksusu

Vestiaire Collective to zdecydowanie inna platforma. Jest wypełniona używanymi ubraniami i torebkami tzw. luxury brands. To właśnie tutaj można znaleźć nieco taniej torebki Chanel czy buty Balenciaga. Przeglądając przedmioty można zawęzić poszukiwania do jednego kraju czy całej Europy. Tutaj warto uważnie przyjrzeć się krajowi pochodzenia produktu, bo niestety w przypadku niektórych “podróży” naszego zakupu musimy doliczyć cło czy gigantyczną cenę przesyłki. Szkoda, bo najlepsze okazje można chwycić z Hongkongu…Ponadto oczywiście możemy wybrać “stan produktu” i w nieskończoność przeglądać różne kolekcje od projektantów. Koneserzy będą mogli wypatrzeć tutaj modele vintage.

Przedmioty na Vestiaire Collective są również wyselekcjonowane i sprawdzane pod kątem oryginalności, co od razu wzbudza większe zaufanie po stronie kupujących. Przedmioty sprawdzane są dwa razy – podczas przyjmowania na platformę i po zakupie. Kupując piękną torebkę od znanego projektanta oczywiście możemy wybrać opcję “direct shipping” (i zapłacić mniej za przesyłkę) – wówczas torebka przyleci do nas bezpośrednio od sprzedawcy, bez przystanku w siedzibie Vestiaire Collective, gdzie byłaby ewentualnie sprawdzana pod kątem autentyczności.

Oczywiście ceny na Vestiaire Collective są nieco inne niż na Vinted – ale tak samo znajdziemy tutaj nieco inne produkty. Na dodatek większość sprzedawców jest również otwarta na negocjacje ceny. Vestiaire Collective daje szansę wysłania propozycji swojej ceny sprzedawcy do trzech razy. Sprzedawca może zaproponować za każdym razem kontrofertę, zgodzić się na naszą cenę, lub ją od razu odrzucić i zakończyć w ten sposób negocjacje. Warto spróbować “potargować się” przy zakupie, bo można czasem nieźle zaoszczędzić.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz komentarz
Wpisz swoje imię tutaj