Zgodnie z rządowymi obostrzeniami – podczas lockdownu sklepy z artykułami, które nie są pierwszej potrzeby mają zostać zamknięte. Tymczasem duże supermarkety przyciągają klientów wszechstronną ofertą produktów, a niewielkie sklepiki walczą o przetrwanie.

Sprzedawcy, których sklepy zgodnie z obostrzeniami muszą zostać zamknięte – skarżą się, że nie wszyscy detaliści zachowują się uczciwie.

- Reklama -

The Range – sieć sklepów z artykułami gospodarstwa domowego zachęca klientów w Anglii do “świątecznych zakupów w sklepie i online”. Dodając do swojej oferty artykuły spożywcze (tuż obok mebli czy materiałów artystycznych) firma twierdzi, że działa zgodnie z zasadami.

“To jak dziki zachód. Prawo zostało wprowadzona pospiesznie i teraz rząd stracił kontrolę. Niektórzy sprzedawcy detaliczni postanowili korzystać z wolności na bardzo nieuczciwych warunkach” dodaje konkurent sieci sklepów The Range nie ujawniając swojej tożsamości.

“The Range jest uznawane za istotnego sprzedawcę detalicznego i spełnia wszystkie aspekty rządowych przepisów i wytycznych” odpowiada rzecznik firmy podkreślając, że sklep postępuje zgodnie z wytycznymi rządu.
“W naszych sklepach prowadzimy handel w sposób w pełni zgodny z obostrzeniami COVID-19 tworząc bezpieczne środowisko dla naszych klientów i personelu.”

Najbardziej cierpią małe sklepy

Martin Coles-Evans prowadzi sklep z pamiątkami i artykułami gospodarstwa domowego o nazwie Hargreaves & Sons w Buxton, Derbyshire. Firma działa od ponad 150 lat, a teraz jej właściciele mówią, że przechodzą naprawdę trudne czas.

„Małe sklepy takie jak my, przestrzegamy zasad i robimy wszystko aby ludzie byli bezpieczni. Zgodnie z wytycznymi jesteśmy zamknięci, a te większe firmy i sieci sklepów próbują wykorzystać luki w przepisach, aby nadal prowadzić handel” powiedział Coles-Evans.

“Wygląda na to, że oni przejmują cały świąteczny handel, podczas gdy my po prostu pozostajemy sparaliżowani próbując przetrwać z wsparciem rządu.”

Martin Coles-Evans mówi, że odwiedził w weekend centrum ogrodnicze, które również sprzedawało odzież, buty, książki, artykuły dekoracyjne do domu, świece i ramki na zdjęcia. W tej sprawie napisał nawet do lokalnego posła, aby wyrazić swoje obawy – ale jak dotąd nie otrzymał odpowiedzi.

Wszystkie sklepy, które nie sprzedają artykułów pierwszej potrzeby – a także obiekty gastronomiczne i rekreacyjne – ze względu na lockdown w Anglii muszą pozostać zamknięte do 2 grudnia 2020.

Lidl wypełniony zabawkami

Właścicielka sklepu z zabawkami, Hellen Stirling Baker, była przerażona, widząc jak półki Lidla w Sheffield wypełnione są zabawkami. Tym samym jej sklep musi pozostać zamknięty.

„Lidl jest wypełniony drewnianymi zabawkami i książkami. Wydaje się, że w ten sposób wielkie supermarkety wykorzystują możliwość sprzedaży różnych towarów obok artykułów pierwszej potrzeby w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie” – powiedziała Baker.

Tym samym Lidl odpowiada, że ściśle przestrzega zaleceń rządowych.
Według rządowych regulacji „Firma sprzedająca znaczną ilość artykułów pierwszej potrzeby może również nadal sprzedawać inne towary.” Dlatego też supermarket, który sprzedaje żywność, nie musi zamykać lub odgradzać korytarzy ze sprzętem gospodarstwa domowego.

“Dlaczego tak się dzieje?” pyta pani Stirling Baker. „To zdecydowanie daje dużym supermarketom i detalistom ogromną, nieuczciwą przewagę”.

Według zaleceń rządowych tylko sklepy, które sprzedają “mniej istotne” artykuły na innym piętrze lub w innym budynku są zobowiązane do zamknięcia tych części swoich lokali.

„Te ograniczenia zostały wprowadzone ze względu na konieczność ograniczenia kontaktów społecznych. Musimy kontrolować wirusa, chronić NHS i ratować życie” powiedziała rzeczniczka Department for Business, Energy, and Industrial Strategy.

„Zdajemy sobie sprawę, że jest to bardzo trudny okres dla wielu firm. Dlatego potwierdziliśmy, że dla firm, które musiały przerwać działalność dostępny będzie pełny pakiet wsparcia finansowego, z przedłużeniem furlough i dotacjami do £3000 miesięcznie.”

Jednak na sześć tygodni przed Bożym Narodzeniem wielu właścicieli sklepów potwierdza, że pomoc jaką otrzymują nie jest wystarczająca.
“Nie sądzę, żeby rząd naprawdę zdawał sobie sprawę, jak działa handel detaliczny w Wielkiej Brytanii” mówi William Coe, który prowadzi dom towarowy w Ipswich.
“Myślą, że jeśli zapłacą pensje pracownikom i dadzą trochę na koszty ogólne to wszystkie sklepy przetrwają. Zapominają jednak, że teraz mamy kluczowe tygodnie handlowe w roku – tygodnie, które mają ogromne znaczenie dla finansów wielu firm” dodaje Coe.

Księgarnie również cierpią

Do “mniej istotnych” sklepów należą również księgarnie i firmy odzieżowe. Właściciele tych przedsiębiorstw również krytykują rządowe decyzje w sprawie listopadowego lockdownu.

Szef Waterstones, James Daunt powiedział, że podczas gdy mniejsze księgarnie zmuszone są do przerwania działalności – duże kioski, takie jak WHSmith, które sprzedają między innymi książki – mogą pozostać otwarte.

Jednak jak komentuje rzecznik WHSmith – sieć tak naprawdę nie zyskuje, bo ze względu na lockdown na ulicach jest znacznie mniej kupujących. Ponadto firma działa zgodnie z wytycznymi rządu, które pozwalają kioskom i urzędom pocztowym na kontynuowanie działalności stacjonarnej.

“Róbcie zakupy w małych sklepach”

Kiedy premier Boris Johnson ogłosił listopadowy lockdown Joh Rindom, właścicielka sklepu z Bristolu umieściła na Instagramie apel do swoich klientów.
“Małe firmy znowu ucierpią” napisała. “Proszę, róbcie zakupy w małych sklepach. Oprzyjcie się Amazonowi i pomyślcie jak “głosujecie” swoimi pieniędzmi.”

Joh prowadzi niewielki sklepik z modą, artykułami do domu i akcesoriami That Thing. Podobnie jak wielu innych sprzedawców detalicznych – właśnie przeżywa najtrudniejszy rok w swojej działalności. Zawsze trudno jest konkurować z dużymi sklepami internetowymi, ale w tym roku niezależni właściciele niewielkich sklepów walczą o przetrwanie.
“Małe firmy też mają strony internetowe” dodaje Joh “Ludzie powinni obudzić się i pomyśleć nieszablonowo.”

Moda na niezależne sklepy?

Jak wynika z ankiety przeprowadzonej na zlecenie Enterprise Nation, organizacji wspierającej start-upy – jedna trzecia kupujących planuje w tym roku wydać więcej w niewielkich, niezależnych sklepach. Połowa ankietowanych poniżej 35 roku życia planuje takie zakupy wspierając tym samym małe, lokalne biznesy.

Tym samym sprzedawcy szybko reagują na potrzeby swoich klientów oferując im wszystko – od toreb vintage po wieszaki na makramy. Na Instagramie możemy obecnie znaleźć ponad 42 miliony postów z #shoplocal. 

Zarówno więksi, jak i mniejsi sprzedawcy muszą pozostać elastyczni. Wiele firm, które wcześniej nie handlowało online – teraz przenosi swój asortyment do sklepów internetowych. Sprzedawcy starają się dotrzeć do lokalnych społeczności niekiedy dostarczając towary klientom w starym stylu – na rowerach.

Inni przedsiębiorcy wprowadzają jeszcze inne innowacje – prowadzą indywidualne wideo-rozmowy z klientami i oferują zakupy poprzez Zooma.

Loki Wine Merchant & Tasting House z Birmingham zorganizowało wirtualne degustacje wina, a DJV Boutique z Ipswich uruchomiło internetowe pokazy mody i usługę, która pomaga wybierać, pakować i wysyłać prezenty.
Właściciel DJV, Mandy Errington dodaje, że lojalni klienci chętnie ich wspierają, ale to nie koniec – „przyciągamy nowych ludzi ze względu na nasze usługi osobiste”.

W grupie siła

W Bristolu Joh Rindom połączyła siły z 22 innymi niezależnymi sklepami, aby stworzyć katalog online. W całym mieście rozwieszają plakaty reklamujące „Bristol Independents Online” z kodem QR prowadzącym do ich strony internetowej. Wspierając się wzajemnie – chcą przetrwać trudny czas i zachęcić klientów do lokalnych zakupów.

Podobnie – niedawno uruchomiony bookshop.org reklamuje się jako “etyczny sposób walki z potęgą Amazona”. Bookshop.org obsługuje sklepy internetowe dla ponad 250 niezależnych księgarni w Wielkiej Brytanii oferując im dużą część wszelkich przychodów ze sprzedaży, którą generują.

Tymczasem Amazon podkreśla, że nie chce być wrogiem małych firm. Według statystyk ponad połowa fizycznych produktów sprzedawanych na portalu pochodzi od małych i średnich firm zewnętrznych.

Firma stara się również promować male przedsiębiorstwa. Amazon we współpracy z Enterprise Nation prowadzi bootcampy i sesje szkoleniowe online dla właścicieli niewielkich sklepów

„Tak, prowadź własną witrynę e-commerce i kanały społecznościowe, ale warto też wypróbować sprzedaż na Amazon, Etsy czy Uber Eats” dodaje Emma Jones, założycielka Enterprise Nation. “To właśnie te aplikacje oferują dostęp do rozległej sieci klientów”

Lavinia Davolio, założycielka cukierni Lavolio w Londynie podkreśla, że Amazon już “uratował jej życie”. Jeszcze przed pandemią połowa jej sprzedaży online generowana była za pośrednictwem Amazona. W tym roku sprzedaż internetowa wzrosła dwukrotnie.

Oliver Vernon-Harcourt, partner w firmie doradczej Deloitte w zakresie handlu detalicznego, potwierdza, że budowanie sieci, wprowadzanie innowacji za pomocą technologii cyfrowej i docieranie do nowych klientów – mogą mieć ogromne znaczenie dla przetrwania niewielkich sklepów.

“Firmy, które aktywnie próbują różnych rzeczy – to te, które mają największe szanse na rozwój” mówi Vernon-Harcourt. “Co więcej to właśnie te przedsiębiorstwa będą miały silniejszą pozycję w przyszłości.”

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz komentarz
Wpisz swoje imię tutaj