Mają własny program telewizyjny i warsztaty samochodowe w różnych zakątkach świata. W rozmowie z MagazynemPL, Bracia Collins opowiadają o swojej nowej przygodzie i udziale w programie “Ameryka Express”, który od minionej środy emitowany jest na iTVN.

Możemy rozmawiać jako emigranci, bo w sumie Londyn zapoczątkował waszą karierę po części również w telewizji…

- Reklama -

Grzegorz Chmielewski: Dokładnie tak…

Rafał Chmielewski: Łączą nas te same… problemy i pozytywy.

Grzegorz Chmielewski: Powiedzmy, Rafał sam zrobił wcześniejszy “Brexit” i od dwóch lat mieszka w Warszawie. Ja zostałem.

Jak wypada porównanie Wielkiej Brytanii i Polski?

Rafał Chmielewski: Aż tyle czasu nie mamy. Ale w wielu kwestiach dotyczących prowadzenia przedsiębiorstwa czy podatków – wiele razy już głośno o tym mówiłem – no niestety w Polsce jest jeszcze bardzo ciężko i tego nie da się ukryć. Ale w Polsce się bardzo fajnie żyje w porównaniu do Anglii – dla rodziny, dla dzieci… Moje dzieci mają normalne dzieciństwo – zbierają kasztany, żołędzie i biją się patykami – nie siedzą na telefonie i na tablecie. Na pewno są plusy i minusy.

W tym sezonie zobaczymy was troszkę w innym programie niż dotychczas. Mowa tutaj o “Ameryce Express”. Jak odnaleźliście się w nowej roli – bo po zwiastunie było widać, że wasze rodzinne więzy nie zawsze pomagały.

Grzegorz Chmielewski: Były dobre i złe chwile w programie – jak w życiu. Czy to są bracia, siostry, czy siostra z bratem – wszyscy mają lepsze i gorsze chwile. Pod koniec dnia zawsze wiedzieliśmy, że musimy współpracować i gramy do jednej bramki, że chcemy pokazać widzom prawdziwych nas. Jak jesteśmy głodni, jak jesteśmy nieumyci, pod presją czasową gdzie jest wyścig. Ale bardzo się cieszymy, że trafiliśmy do tych dwóch krajów gdzie można było się nauczyć języka. Mieliśmy bardzo fajną ekipę, super się zżyliśmy z uczestnikami i z produkcją. Mega przygoda… ja wiem, że widzowie dużo zobaczą oglądając cały sezon, ale nie przeżyją tego wszystkiego co my. To jest coś, czego nie da się opisać. Było super. I to nie jest tak, jak niektórzy mówią “to na pewno było ustawiane, dostajecie coś pod stołem”. Nie, my naprawdę byliśmy głodni, często chodziliśmy głodni spać i nieumyci…

Czy doświadczenie emigracyjne pomogło wam w programie? Czy wracaliście myślami “o to jest tak samo jak podczas moich początków w Wielkiej Brytanii”?

Rafał Chmielewski: Nie mamy kompleksów, nie wstydzimy się ludzi. Mamy dobry kontakt z ludźmi, lubimy ludzi i mam nadzieję że ludzie lubią nas. Bardzo szybko potrafimy uciąć dystans. Wiele razy mieliśmy okazję obcowania z różnymi ludźmi i wydaje mi się, że jesteśmy jakoś “obyci”, co pozwoliło nam na szybsze nawiązywanie relacji. A relacje są bardzo ważne. Bo jeśli poprosisz kogoś, żeby podwiózł cię pięć kilometrów i podczas tych pięciu kilometrów nawiążesz z nim relację – to być może podwiezie cię czterdzieści. I to jest bardzo ważne.

Jakieś jedno wspomnienie, rzecz która została wam z “Ameryki Express”, jeden dzień, który zapamiętaliście?

Grzegorz Chmielewski: Było tego tak dużo, że ciężko jest wybrać. To były bardzo intensywne dni. Jak miałbym opowiedzieć jedną rzecz, to absolutnie nie mogę jej wybrać. Każdy dzień był inny i fajny na swój sposób.

Rafał Chmielewski: Dokładnie tak, ale jeszcze jesteśmy też w takim momencie że nie możemy zbyt wiele powiedzieć. Nie możemy powiedzieć ile byliśmy dni, w którym dniu czy w którym odcinku. Czekamy, aż widzowie się dowiedzą i wtedy będziemy mogli mówić szerzej.

Dziękuję bardzo za rozmowę.

Rafał Chmielewski: Pozdrawiamy Polonię!

Grzegorz i Rafał Chmielewscy pochodzą z Legnicy. W Londynie otworzyli swój pierwszy warsztat, który przeprowadza spektakularną metamorfozę samochodów. Zajmują się tuningowaniem i odnawianiem aut. Na emigracji zmienili nazwisko, bo z brzmiącym anglosasko nazwiskiem łatwiej było im nawiązywać kontakty biznesowe. Można ich oglądać w TVN Turbo w programie “Odjazdowe bryki braci Collins”.

Zdjęcie: AmerykaExpress/TVN

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz komentarz
Wpisz swoje imię tutaj