Jeśli planujesz wziąć kredyt hipoteczny, lepiej zacznij
żyć jak asceta –  spłać wszystkie
pożyczki i ogranicz wydatki do absolutnego minimum, przynajmniej przez trzy
miesiące. 

26 kwietnia br.
w życie weszły nowe przepisy dające prawo kredytodawcom do dokładnego
sprawdzenia wypłacalności kredytobiorców.
Banki zatem
wezmą pod lupę nie tylko nasze dochody, ale prześledzą również, jak często
jadamy poza domem, czy chodzimy na siłownię i ile wydajemy na karnet oraz jak
wysoki jest nasz rachunek za telefon. To tylko niektóre z pytań, na jakie
będziemy musieli odpowiedzieć podczas rozmowy w banku. Oczywiście nasze
odpowiedzi będą miały kluczowy wpływ na wysokość udzielonej nam pożyczki i
okres czasu jej spłaty.
Nowy system ma zapobiec
błędom sprzed kryzysu, kiedy to kredytodawcy rozdawali kredyty hipoteczne na
prawo i lewo nie obawiając się, czy zadłużeni spłacą swoje zobowiązania.
Mądry bankier po szkodzie
Przed kryzysem,
rynek mieszkań kwitł, sprzedaże sypały się jak z rękawa, a pożyczkodawcy hojnie
rozdawali kredyty.
Niekiedy potencjalni nabywcy
domów nie dość że otrzymywali kredyt w wysokości pełnej wartości domu, to
jeszcze mogli wziąć dodatkową pożyczkę i początkowo spłacać tylko odsetki.
Niestety po
spadku cen nieruchomości, wiele osób odniosło ogromne straty. W wyniku utraty
pracy lub ograniczenia liczby godzin nie byli w stanie spłacać zaciągniętych
pożyczek.
Dlatego
the Financial Conduct Authority (Brytyjski Urząd ds.
Usług
Finansowych) wprowadził nowe przepisy mające zapobiegać podobnym sytuacjom.
– Poprzednio
zbyt wiele osób otrzymało kredyt hipoteczny tylko dlatego, że zapewniło
pożyczkodawcę, iż nie będą mieli problemu ze spłatą długu i to wystarczyło –
wyjaśnia Martin Wheatly, dyrektor FCA.
– Nowe prawo ma
wprowadzić zdrowy rozsądek w udzielaniu kredytów – dodał.
Będą sprzeciwy
Istnieją obawy
dotyczące wprowadzenia nowych praktyk. Ponieważ kredytodawcy będą zadawali o
wiele więcej pytań i przeprowadzali dokładne kontrole, cały proces znacznie się
przedłuży. Ponadto, przeciwnicy nowych przepisów mówią o zbyt dużej ingerencji
banków w nasze życie osobiste.
Niektórzy
zapewne zauważą, iż poprzednio zaoferowanoby im kredyt w wysokości wartości
domu, teraz natomiast dostaną mniej albo nawet nic.
Nowe przepisy będą stosowane wobec wszystkich kredytobiorców – zarówno
osób po raz pierwszy kupujących nieruchomość, jak i tych, którzy chcą
zrefinansować swój kredyt.
Chłodne kalkulacje
Obecne stopy
procentowe są rekordowo niskie, ale ponieważ tak korzystna sytuacja nie będzie
trwać wiecznie,
to kredytodawca oferujący
oprocentowanie poniżej 4% będzie sprawdzał, czy potencjalny kredytobiorca
będzie w stanie spłacić zadłużenie przy oprocentowaniu 7%.
W świetle nowych
przepisów, banki będą brały pod uwagę nie tylko nasze zarobki, ale również
wydatki.
Pożyczkodawcy będą głównie
zainteresowani informacją, jaka kwota zostaje nam do rozporządzenia po
uregulowaniu naszych miesięcznych zobowiązań i wydatków. Dlatego to pytanie na
pewno padnie podczas rozmowy.
Bądźmy zatem
przygotowani na ujawnienie, ile zostawiamy u fryzjera, jaką kwotę przeznaczamy
na hazard, siłownię, podróże, a także na dojazd do pracy czy opiekę nad
dzieckiem.
Bank będzie również chciał
wiedzieć, czy nasza sytuacja finansowa może ulec zmianie w najbliższym czasie,
np. z powodu zmian godzin pracy lub przyjścia na świat dziecka.
Przygotuj się
Brokerzy radzą,
aby dobrze przygotować się zanim złożymy wniosek o kredyt.
Nie wystarczy wykres w Excelu wykazujący wszystkie przychody i wydatki
domowe. Kredytodawcy będą wymagali dokumentów potwierdzających podawane przez
nas kwoty, warto zatem przygotować wcześniej „payslipy” i wyciągi z banku.
Dobrze jest
także uporządkować swój domowy budżet pozbywając się niepotrzebnych wydatków,
np. poprzez anulowanie członkostwa w klubie fitness, do którego i tak nie
chodzimy, czy przejście na niższą taryfę telefonu komórkowego.

- Reklama -

Autor: Ewa Erdmann 

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Napisz komentarz
Wpisz swoje imię tutaj